poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział IX: "Nie musisz przy mnie nikogo udawać, Angelo"

   -O..oczywiście, że nie zapomniałam - odpowiedziała Angela, rumieniąc się. Andre podszedł do niej, kłaniając się jej i całując zewnętrzną stronę dłoni. Ukłoniwszy się również pozostałym księżniczkom, rzekł:
   -Czy mogę jeszcze zamienić parę słów z królem na osobności?
Dziewczyny skinęły głowami, i wyszły  z  pokoju. Angela, wychodząc jako ostatnia, zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie plecami.
   -Ufff... - westchnęła, wachlując twarz dłonią - tak okropnie się przy nim stresuję i zupełnie nie wiem, co powiedzieć! Jak ja wytrzymam całe to spotkanie?
    -Angela, musisz tylko wyluzować - odpowiedziała Rose, chwytając ją za rękę i odciągając od drzwi. W tej samej chwili wrota otwarły się i wyszedł przez nie Andre.
    -Angelo, proszę cię ze mną - powiedział niskim głosem do niebieskookiej, wyciągając do niej dłoń w lekkim ukłonie, przymykając oczy i pochylając głowę do przodu. Rose szturchnęła Angelę, a ta niepewnie zrobiła krok w  stronę chłopaka i położyła swoją dłoń na jego. Andre podniósł wzrok na dziewczynę i wyprostował się.
    -Pięknie wyglądasz - powiedział na tyle cicho, by usłyszała go tylko Angela. Ta zarumieniła się i odwróciła  głowę - idziemy? -zapytał już głośniej, co spotkało się ze skinięciem głowy dziewczyny. Chłopak ukłonił się lekko pozostałym księżniczkom - Przyprowadzę waszą siostrę około 22.
"22?! Przecież to...sześć godzin! Co będziemy robić tyle czasu?" zaczęła panikować Angela. Andre pociągnął ją w  stronę tylnego wyjścia z zamku, które prowadziło do ogrodów królewskich. Gdy otworzył drzwi, zapytał:
    -Co byś chciała dzisiaj robić, Angelo?
    -N..nie wiem - odpowiedziała ze zmieszaniem blondynka, dając się kierować chłopakowi, który prowadził ją do części ogrodów różanych.
    -Cóż za niezdecydowanie, księżniczko - odparł chłopak z nutą rozbawienia w  głosie - czy osoba z  twoją pozycją nie powinna być bardziej sprecyzowana, Angelo?
     -Poddaję się twoim pomysłom - bąknęła dziewczyna niewyraźnie. Andre uśmiechnął się.
     -A więc czy szanownej pani spodoba się spacer po ogrodach zwieńczony kolacją na świeżym powietrzu?
     -T.. tak. Myślę, ze to mi odpowiada - odparła niebieskooka, na co chłopak zachichotał - c..co jest we mnie takiego śmiesznego?
Andre zatrzymał się i zwrócił twarz w stronę dziewczyny.
     -Nie musisz przy mnie nikogo udawać, Angelo. Po prostu czuj się sobą - powiedział, po czym ruszył dalej, pociągając blondynkę lekko za rękę. "nie musisz nikogo udawać? o co mu chodzi?" pomyślała Angela.   Podczas dalszej drogi panował milczenie, które dziewczynie wydawało się niezwykle niezręczne. Spojrzała ukradkiem na Andre. Jego spokojna twarz uświadomiła jej, że chłopak czuje się w tej ciszy swobodnie. Po chwili jednak przestała interesować się jego wyrazem twarzy, lecz zwróciła bardziej uwagę na rysy jego szczęki, pełne usta, i te oczy...
     -Co jest we mnie takiego ciekawego, Angelo? - zapytał Andre, a  dziewczyna oblała się rumieńcem. "Przyłapał mnie na tym, że się w  niego wpatrywałam jak jakaś idiotka! Boże, jaki wstyd!"
     -N.. nic takiego odparła.
     -Lubisz róże, księżniczko? - zapytał ni stąd ni zowąd.
     -Bardzo - powiedziała lekko rozmarzonym tonem Angela -gdy z Lillian byłyśmy młodsze o 11 lat, zawsze podkradałyśmy z ogrodów róże. Ja czerwone, Lillian białe, a  dla Rose przynosiłyśmy różowe. Była wtedy za mała, by biegać z nami - niebieskooka sama nie wiedziała, dlaczego nagle tak się otwarła przed Andre. Ten puścił nagle jej rękę. Angela pomyślała wtedy, że może speszyła go, jednak ten zaczął zrywać dla niej czerwone róże. Niebieskooka stała przy nim, nie wiedząc co robić czy powiedzieć. W końcu Andre odwrócił się do niej z bukietem kwiatów. Podarował jej go z chłopięcym uśmiechem, który tak pięknie wyglądał na jego twarzy, że blondynka aż westchnęła. Wyciągnęła rękę po róże.
     -Dzie.. dziękuję. Nie musiałeś... skaleczyłeś się - powiedziała, zauważając kropelkę krwi, która pojawiła się na palcu chłopaka. Ten oblizał go, mówiąc:
     -Tak się zdarza, że róże mają kolce.
Nagle Angelę napadła dziwna ochota podmuchać go w palec, tak, jak to zwykle robiła ich mama gdy się skaleczyły. Potrząsnęła głową, odrzucając to dziwne uczucie. Chłopak jednak, jakby odgadując jej myśli, chwycił jej rękę i położył na niej tą, na której było skaleczenie.
     -Mogłabyś..?
Ta ze zmieszaniem wzięła jego rękę i dmuchnęła na ranę. Chłopak zachichotał.
     -To takie głupie..
     -Wiem - powiedziała z zawstydzeniem Angela, uśmiechając się. Andre chwycił w  jedną dłoń jej podbródek.
     -Ale przestało boleć - powiedział z uśmiechem na ustach. Chwilę patrzyli sobie w oczy, aż chłopak puścił jej podbródek. Angela zauważyła, że zaczyna się zachód słońca. Andre chwycił ją za dłoń i zaprowadził nad fontannę.  Usiedli na murku wokół niej i oglądali w  milczeniu, jak słońce chowa się za horyzontem.
    -Zachody słońca są piękne. Podobają ci się, Angelo?
    -Mhmm - mruknęła niebieskooka, przymykając powieki.
    -Nie zasypiaj mi tutaj, księżniczko. Mamy jeszcze coś do zrobienia.
Siedzieli na murku jeszcze jakieś 10 minut, chociaż słońce zaszło już jakiś czas temu.
    -Dzisiaj jest pełnia - przerwał dziesięciominutową ciszę Andre, wskazując ruchem głowy na księżyc. Jego tarcza oświetlała ich twarze, gdy wpatrywali się w niego. Angela poczuła, jak nikły podmuch wiatru smaga jej twarz i usłyszała cichą muzykę. Rozejrzała się, zdziwiona, a dźwięk się nasilił, chociaż nic nie zauważyła. Odgłos wciąż przybierał na sile, aż dziewczyna rozpoznała, że to wygrywana na skrzypcach powolna melodia.
    -Co to.. - odwróciła się w stronę Andre, jednak go tam nie było.
    -Zatańczysz ze mną? - Angela aż podskoczyła, gdy usłyszała przed sobą szept chłopaka. Odwróciła twarz i jej nos znalazł się kilka milimetrów przed nosem Andre. Zmieszana, odsunęła trochę twarz.
    -A...ale ja nie potrafię... tak wolnego...
Chłopak nachylił się i zaczął zdejmować dziewczynie buty.
    -C..co ty robisz? - zapytała  zszokowana dziewczyna. Andre nie odpowiedział. Gdy skończył zdejmować jej buty, wstał  chwycił ją za obie ręce.
    -A teraz... hop! - powiedział, podciągając ją. Nagle Angela zorientowała się, że stoi gołymi stopami na butach chłopaka. Chciała z niego zejść, ten jednak przytrzymał ją w talii. Zaczął kołysać się  w rytm melodii. Położył jedną rękę dziewczyny na swoim ramieniu, a  potem splótł ich dłonie. Dziewczyna sięgała głową do jego podbródka, przez co była wtulona w  jego barki. Czuła się niekomfortowo w tej sytuacji, i jednocześnie onieśmielona bliskością chłopaka.
    -Angela. Odpręż się - powiedział stanowczo chłopak. Po chwili niebieskooka rozluźniła się i dała ponieść muzyce. Zapach chłopaka usypiał ją.
  Angela i Andre tańczyli około godziny. Wreszcie skończyli, a  chłopak chwycił obie dłonie dziewczyny i ucałował ich zewnętrzną stronę.
     -Jesteś głodna? - zapytał troskliwie, sadzając ją na murki i pochylając się, by założyć jej buty.
     -Prawdę mówiąc umieram z  głodu - odparła niebieskooka.
Chłopak założył jej buty i wyciągnął do niej rękę.
     -W takim razie zapraszam na kolację.
Ruszyli w  stronę białej altanki. Gdy Angela ją zobaczyła, aż westchnęła z  zachwytu. Altana udekorowana była lampionami zwisającymi na sznurkach z daszku. Pośrodku altany stał okrągły stolik z czerwonym obrusem i dwa krzesła z  ciemnego drewna. Na stole dwa talerze z  zestawem sztućców i róże w wazonie. Chłopak zaprowadził blondynkę do środka i odsunął jej krzesło, by mogła usiąść przy stoliku, po czym sam zajął miejsce po jego drugiej stronie. Po chwili Angela zauważyła mężczyznę, niosącego im danie ukryte pod srebrnym przykryciem. Postawił je na stole, życząc smacznego, po czym ukłonił się i oddalił. Andre chwycił za przykrywę i podniósł ją.
    -Mam nadzieję, że lubisz homara - zwrócił się do dziewczyny - bo ja osobiście uwielbiam owoce morza.
    -Hmmm... szczerze mówiąc, to nigdy go nie jadłam.
    -Naprawdę? - chłopak otworzył szeroko oczy - cóż, musimy to nadrobić. Jedzenie homara to nie lada sztuka. Pokażę ci, jak to się robi.
Dalszy czas upłynął im na jedzeniu kolacji, co Angeli szło opornie, chociaż homar bardzo jej zasmakował. Później Andre wypytywał ją trochę o różne rzeczy, by lepiej poznać dziewczynę. Gdy powoli zbliżała się 22,  chłopak rzekł:
    -Angelo... chyba musimy już iść. Obiecałem twoim siostrom, że odprowadzę cię o dziesiątej.
    -Och.. już? - niebieskooka z  zaskoczeniem stwierdziła, że bardzo szybko przeleciał jej czas spędzony z  Andre.
     -Niestety - odparł szatyn, podchodząc do jej krzesła i zakładając na dziewczynę swoje okrycie. Chwycił Angelę za rękę i poszli w stronę zamku, w którym powoli gasły światła w  oknach. Gdy doszli do zamku, Andre otworzył drzwi, a kilka osób spojrzało na nich z  zaskoczeniem. Zobaczywszy jednak, że to oni, kłaniali się tylko nisko i wracali do swoich zajęć. Wreszcie chłopak i dziewczyna doszli do sypialni dziewczyn.
    -Może wejdziesz...? - zapytała Angela, gdyż naprawdę nie chciała rozstawać się z  chłopakiem. Andre zaśmiał się cicho.
    -Widzę, Angelo, że już nie jesteś taka niezdecydowana jak na początku. No no, zapraszać mnie o tej godzinie do swojej sypialni...
Angela cała oblała się rumieńcem.
    -Co?! Nie, nie, przecież mi nie o to chodziło! Ja wcale... - zamilkła, kiedy chłopak musnął ustami jej policzek.
     -Dobranoc, księżniczko - rzucił do niej Andre i ukłonił się. Dziewczyna zauważyła, że chłopak próbuje ukryć rozbawienie.
     -Dobranoc, Andre - odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem. Po chwili zauważyła, że wciąż ma na sobie jego okrycie - Andre, to twoje - powiedziała, podając mu jego część garderoby, ten jednak cofnął jej rękę.
     -Zatrzymaj to, jeszcze się spotkamy.
 Chłopak odwrócił się i odszedł. Angela jeszcze chwilę wpatrywała się w niego, po czym otworzyła drzwi do sypialni.
     -Auuu!
Lillian i Rose siedziały na podłodze tuż przy drzwiach, pocierając głowy. Angela spojrzała na nie z  góry.
     -Podsłuchiwałyście, co?
     -I tak nic nie było słychać... -bąknęła Rose, rozmasowując sobie czoło, które miało przed chwilą bliskie spotkanie z  drzwiami.
     -Dalej, na co czekasz?! -wtrąciła się Lillian - opowiadaj, jak było?
Angela uśmiechnęła się pod nosem.
     -Było... dobrze.
Z rozbawieniem obserwowała emocje rysujące się na twarzach sióstr.
     -Jak to: dobrze?!
     -Co to ma znaczyć?!
     -A szczegóły?!
     -Tylko DOBRZE?!
Angela zaśmiała się, na co siostry spojrzały na nią ze zdziwieniem.
      -Żartowałam. Było NIESAMOWICIE, obłędnie, wspaniale! - powiedziała, a  Lillian i Rose aż zaświeciły się oczy z  podniecenia.
      -Nooo? -odezwała się zielonooka zachęcająco.
      -Ehhh, dobra, opowiem wam. A więc najpierw zapytał co bym chciała robić, a ja na to...

2 komentarze:

  1. Suuuperowo! Dobra scena jak ona mówi żeby wszedł a on.... a ona i wiesz XDDD Oby tak dalej mam nadzieję że X post wstawisz dziś albo jutro bo po jutrze mnie nie ma aż 10 dni! Ogólnie to bardzo romantycznie. I love your blog! <3

    OdpowiedzUsuń

Co sądzicie? Dzielcie się wrażeniami w komentarzach ;)