-Angela, błagam cię, nie rób scen - powiedziała ze znudzeniem Rose, przewieszając nogi przez oparcie sofy na której leżała. Błękitnooka od dziesięciu minut krążyła po pokoju w niebieskiej sukni, stresując się na spotkanie z Andre -masz jeszcze godzinę, a ty już latasz...
-Nie zrozumiesz tego - powiedziała Angela, po czym pokazując Rose język dodała: - jesteś na to za młoda.
Jej siostra wywróciła tylko oczami, nie chcąc doprowadzić do kłótni.
Lillian w tym czasie była w bibliotece i uczyła się na egzamin z geografii, studiując mapy Trillingeru. Z powodu śpiączki Angeli i przyjazdu Andre miały jeszcze wolne do końca tygodnia, jednak egzamin wciąż pozostawał w tym samym terminie.
Angela przeglądała się w lustrze, kiedy ktoś dwa razy zapukał do drzwi, po czym wszedł do sali. Tą osobą okazała się ta sama młoda służąca, którą spotkały wczoraj. Jej czarne włosy zalśniły w słońcu, gdy ruszyła pewnie w ich kierunku. Obie księżniczki spojrzały na nią, gdy ta zaczęła mówić
-Macie stawić się u króla...- powiedziała obojętnym głosem, nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem.- zaraz... gdzie jest ta brunetka?
Angela aż zaczerpnęła powietrze, słysząc bezczelność w głosie niebieskookiej. Powiedziała ostatnią część zdania, jakby słowa "ta brunetka" były dla niej obelgą. Niemożliwe, że nie znała imion księżniczek, w których królestwie żyje, ba, u których służy. Rose też była zniesmaczona tonem służącej.
-Coś ty powiedziała? - nie wytrzymała Angela, zaciskając ręce w pięści.
Służąca trochę się speszyła, jednak zaraz na jej twarz znowu powrócił ten sam drażniący, obojętny wyraz.
-Coś nie tak? Zapytałam, gdzie wasza siostra.
-To zabrzmiało jak obelga pod jej adresem - włączyła się Rose.
-W takim razie macie problem, bo tylko wam się tak zdawało - prychnęła służąca.
Angela aż się zagotowała.
-Może trochę szacunku, co?
-Pfff, jesteście zadufane w sobie i rozpieszczone. Może jeszcze ucałować w stopę, co?
-Słuchaj. - Angela wyrzuciła z siebie powoli, ale dobitnie - Szacunek należy się każdemu. My jakoś również okazujemy go na przykład naszemu ojcu - podeszła bliżej służącej, wyszeptując jej ostatnie słowa - wystarczy znać swoje miejsce.
Rose spojrzała ze zdumieniem na swoją siostrę, a służąca odsunęła się od niej nieznacznie. Już nie była taka pewna siebie.
-A teraz wyjdziesz stąd i pójdziesz sobie tak daleko, żebym nie musiała cię więcej oglądać - powiedziała Angela złowrogo. Służąca zaczęła się cofać ze zmieszaniem.
-Imię? -zapytała jej głośno Angela
-V...Victoria
-Victoria... dopilnuję, żeby dowiedział się o tym nasz ojciec.
Służąca rzuciła jej nieprzyjazne spojrzenie, pod którym jednak kryła się niepewność, i wyszła. Angela opadła z westchnieniem na kanapę. Rose stała na środku nie kryjąc zdumienia
-....Wow. Nieźle jej przygadałaś - powiedziała do siostry, będąc pod niemałym wrażeniem.
-Cóż... nikt nie będzie obrażał jednej z nas. A teraz chodźmy do ojca - powiedziała, wstając z kanapy.
Gdy Rose i Angela dotarły na miejsce, zauważyły biegnącą w ich kierunku Lillian.
-Hej, o co chodzi? - zapytała, ruchem głowy wskazując gabinet ojca.
-No właśnie nie wiemy - odrzekła Rose, wzruszając ramionami. Nagle drzwi przed nimi otworzyły się i stanął przed dziewczynami młody chłopak. Zobaczywszy je, zamarł. Nieznajomy miał dość długie włosy koloru ciemny blond i przejmujące, zielone oczy. Nosił brązową, wystrzępioną bluzkę z obciętymi rękawami, przez co idealnie prezentowały się jego mięśnie na rękach, w tym momencie napięte. Był nieco opalony.
-P.. przepraszam - powiedział, kłaniając się nisko. Angela otworzyła szeroko oczy, po czym zrobiła krok w jego kierunku, intensywnie się w niego wpatrując ze zmrużonymi oczami. Chłopak patrzył na nią ze zmieszaniem.
-c...coś nie tak?
Angela odwróciła od niego wzrok, kręcąc głową.
-Nie. Możesz odejść.
Chłopak natychmiast ukłonił się i ruszył w kierunku, z którego przyszły siostry.
-Angela... co to było do cholery? - zapytała ją Lillian. Rose zganiła ją wzrokiem za słownictwo.
-Hmmm.. miałam dziwne wrażenie, że skądś go znam.
-Nasz zamek widocznie ma nowych, bardzo młodych pracowników - stwierdziła Rose - najpierw ta czarnowłosa, teraz on. Musiał mieć tyle lat co ty, Lillian.
-Nawet nie przypominaj mi o tej całej Victorii.. - powiedziała Angela, przypominając sobie niedawne wydarzenie. Lillian uniosła jedną brew.
-Skąd wiesz, jak ona ma na imię?
-Wyszło między nimi małe.... spięcie - odparła Rose. Zielonooka chciała zapytać jeszcze o szczegóły, ale odpuściła sobie. Drzwi do gabinetu ich ojca otworzyły się i wyszedł z nich jakiś służący. Zobaczywszy je, ukłonił się nisko.
-O, a księżniczki tutaj... król kazał mi właśnie po was iść, bo tak długo was nie było.
-Już wchodzimy - odpowiedziała Lillian, wchodząc do sali. Brzy ogromnym stole siedział ich ojciec. Dziewczyny pokłoniły mu się i stanęły przed blatem, oczekując na to, co ma do powiedzenia król.
-Jesteście nareszcie - zaczął oschle. Nie lubił niepunktualności - a więc dzisiaj masz się spotkać z księciem Andre - rzekł, zwracając się do Angeli - Nareszcie. Mam nadzieję, że nie poczujesz się znowu źle. Pilnuj się, proszę i w razie jakichkolwiek objawów, wracaj do zamku. Myślę, że książę zrozumie. Tymczasem muszę was oznajmić, że - jak pewnie wiecie - Leuens* przyjechał tu na jedynie pięć dni. Pierwszy dzień zszedł mu na podróży. Drugiego miał spotkać się z Angelą, jednak zdarzył się ten wypadek. Trzeciego dnia Angela wciąż była w złym stanie. Dzisiaj jest tu czwarty dzień i macie wreszcie spotkanie. Jednak jutro książę wyjeżdża a to oznacza...
-Że nie zdąży spotkać się ze mną - dokończyła za ojca Lillian ze smutkiem w głosie.
-Dla tego właśnie książę postanowił, że wyjedziesz wraz z nim.
-CO?! - siostry zrobiły wielkie oczy, dowiadując się o decyzji Andre.
-Ale jak to... mam tam jechać... sama? Na ile?
-Dopóki książę nie wybierze, z którą z was chce być. Później wrócicie a książę poślubi tutaj jedną z was.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Król krzyknął, aby wejść. Wtedy w drzwiach pojawił się Andre.
-Księżniczko. Szukałem cię wszędzie. Czyżbyś zapomniała o spotkaniu ze mną? - zwrócił się do Angeli, w zabójczym uśmiechu ukazując śnieżnobiałe zęby.
"Chwycił jej gorącą twarz w obie dłonie, tak delikatnie, że Lillian ledwo to poczuła. Wtedy chłopak zbliżył twarz do jej twarzy i oparł swoje chłodne czoło o jej, a dziewczyna otwarła szeroko oczy. -Uwielbiam, jak tak się czerwienisz... - szepnął, po czym pocałował lekko jej nos i czoło. Jego usta były miękkie i przyjemnie chłodne, kontrastujące z jej rozpaloną rumieńcem skórą... "
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No widzę, że Angela ma pazura =D. Fajowo naprawdę codziennie czekam, aż napiszesz ten kolejny post, a wtedy kiedy już go napiszesz to jest to radość! Super naprawdę i czekam na kolejny! ;D
OdpowiedzUsuń