środa, 17 lipca 2013

Rozdział X: "Boże, całuj tak moją skórę, całuj każdy kawałek mojego ciała..."

Chłodne poranne powietrze przenikało przez sweter dziewczyny, powodując gęsią skórkę na jej rękach. Stała obok swojego ojca, patrząc, jak służący wnoszą jej bagaże do karocy. Zaprzężone do niej cztery czarne konie obgryzały nerwowo trawę. Rose i Angela stały z  boku, wpatrując się niepewnie w Lillian i próbując odgadnąć jej uczucia. Zielonooka, pochłonięta opowieścią Angeli o jej randce, nie myślała wcale o  swoim wyjeździe. Teraz jednak przygryzała nerwowo wargę. Bała się tak wielu rzeczy, że aż bolał ją brzuch z  nerwów. Opuścić królestwo. Z nim! Bez wsparcia Angeli czy Rose, Lill czuła się taka... bezbronna i zdana na samą siebie. Nagle kątem oka zauważyła postać, stającą obok niej. Brunetka odwróciła się w  tę stronę i stanęła oko w oko z Andre. Chłopak obdarzył ją szczerym uśmiechem, gdy ta z  przerażeniem cofnęła się o krok, wpadając na ojca. Szatyn chwycił jej dłoń i przyciągnął dziewczynę do siebie, tak, że znowu ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Ich palce splótł ze sobą na wysokości ich ramion.
     -Uważaj, księżniczko - wyszeptał do niej zmysłowym głosem, rozplatając ich dłonie - pięknie dziś wyglądasz - dodał, kłaniając się, i całując dziewczynę w rękę. Gdy się wyprostował, skinął głową do króla, po czy odszedł porozmawiać z   woźnicą. Lillian natychmiast dopadła Angela, odciągając ją na bok.
     -I jak, zestresowana?
     -Jeszcze jak. I to jeszcze onieśmielona... - powiedziała, spoglądając na czarnowłosego chłopaka, poklepującego teraz jednego z  koni - on jest taki... niesamowicie opanowany.
     -Prawda? A do tego zaskakujący. I miły, romantyczny, pomysłowy, inteligentny... - zaczęła wymieniać Angela, lecz za chwilę poczuła ból w boku, gdy łokieć Lillian wylądował między jej żebrami.
     -Ej, za co to...?
     -Ciicho - powiedziała do niej brunetka szeptem w  tej samej chwili, kiedy przeszedł obok nich szatyn, rzucając im rozbawione spojrzenie jego złotobrązowych oczu.
     -Myślisz, że mnie słyszał? - zapytała Angela, rumieniąc się -ale ze mnie idiotka!
Lillian nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy jakiś służący zawołał coś niezrozumiałego. Potem dziewczyny zauważyły, że Andre idzie pewnym krokiem w ich stronę. Brunetka zauważyła, jak pięknie szatyn wygląda w czerwonym, długim płaszczu, który ma na sobie. A pod nim biała, lniana koszula idealnie opinała jego mięśnie... Lillian poczuła ucisk w dolnych partiach brzucha. "weź się opanuj!" zganiła się w  myślach, chociaż jej wzrok wciąż śledził każdy idealne ruchy Andre.
     -Wyruszamy, księżniczko - powiedział do Lillian, kłaniając się i chwytając ją za dłoń, a  ta oblała się lekkim rumieńcem. Angela również zarumieniła się, przypominając sobie o wczorajszym spotkaniu. Chłopak skinął do niej głową z  uśmiechem, po czym chwycił Lillian w talii i razem poszli w  stronę karoty.
  Gdy dziewczyna pożegnała się z ojcem i siostrami, wsiedli wreszcie do pojazdu, który niemal natychmiast ruszył. W środku były dwie ławy wyściełane czerwonym materiałem. Iście królewsko. Gdy siedzieli już naprzeciw siebie, zielonooka próbowała powstrzymać nagłe łzy, jednak te po chwili i tak spłynęły po jej policzkach. Andre, widząc to, przestraszył się jej reakcją. Wyciągnął z kieszeni materiałową chustkę i delikatnie chwycił lewą dłonią jej podbródek.
    -Lillian... księżniczko, spójrz na mnie - powiedział do niej ciepło, a  gdy ta niepewnie podniosła wzrok, uśmiechnął się słodko. Był to taki piękny, chłopięcy uśmiech, że od razu poprawił brunetce nastrój. Andre tymczasem, trzymając w prawej ręce chustkę, osuszył delikatnie jej policzki z  łez.
    -Lillian... wystraszyłaś się mnie? - zapytał z  powagą, gdy skończył.
    -Co..? Nie! - zaprzeczyła szybko zielonooka, zdając sobie sprawę, jak źle chłopak zinterpretował jej łzy - ja po prostu po raz pierwszy oddalam się od mojego królestwa, ojca... od sióstr. Zostawiam to wszystko za sobą i po raz pierwszy jestem całkiem sama. Zawsze wszystko co mnie otaczało było proste, znane i przyjazne. Teraz nie wiem, czy odnajdę się w  miejscu, gdzie mnie wieziesz. Bez Angeli i Rose.
     -Oh, Lillian.. -powiedział chłopak, delikatnie wtapiając rękę w jej włosy, i zbliżając twarz. Wyglądało to trochę tak, jakby chciał dziewczynę pocałować, i ta trochę spanikowała. On chyba nie chce...? Jednak Andre zaczął dalej mówić - pozwól mi być teraz twoim przewodnikiem. Chciałbym, żebyś czuła się przy mnie pewnie - powiedziawszy to, chłopak odwrócił głowę do okna i wsparł ją na ręce, którą oparł łokciem na podłokietniku. Lillian wpatrywała się w  niego, w myślach wciąż powtarzając jego ostatnie słowa. "chciałbym, żebyś czuła się przy mnie pewnie".. Nagle, ni stąd ni zowąd, wciąż wpatrując się w  widoki za oknem, chłopak bąknął pod nosem:
     -Chciałbym cię teraz przytulić...
Zielonooka  spojrzała na niego ze zdumieniem. Czy on właśnie powiedział to, co powiedział? O matko! Lillian nie mogła pozbierać myśli. "Och, Andre, skoro tego chcesz, dlaczego tego nie zrobisz?"
  Brunetka otworzyła powoli oczy. Sama nie wiedziała, kiedy zasnęła, a teraz usilnie próbowała wrócić do rzeczywistości. "O Matko... jadę w jednej karocy z Andre!" doznała nagle olśnienia i szybko się wyprostowała. Gdy spała, prawie położyła się na całej ławce i teraz miała ogromną nadzieję, że nie mówiła nic przez sen lub chociaż nie chrapała. Spojrzała na Andre. Chłopak w tym samym czasie odwrócił wzrok od okna i spojrzał na nią pełnym ciepła wzrokiem.
   -Już wstałaś, księżniczko - raczej stwierdził, niż spytał - niedługo będziemy na miejscu, jeszcze jakieś pół godziny.
    -Uhh... przepraszam. Mam nadzieję, że w żaden sposób nie przeszkodziłam ci, gdy spałam... -bąknęła Lillian, mając na myśli wstydliwe dźwięki takie jak chrapanie.
    -Hmmm... szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś spał tak słodko jak ty - uśmiechnął się promiennie, a  dziewczyna oblała się rumieńcem.
   -Jak długo spałam?
   -Na tyle długo, żebym mógł wyobrażać sobie, co mógłbym zrobić z taką śpiącą księżniczką - zaśmiał się cicho Andre, studiując wzrokiem jej ciało. Jeśli wtedy Lilian była czerwona, to teraz pewnie przekroczyła limit koloru, jaki mogła osiągnąć skóra człowieka. "Boże... co sobie wyobrażać? Naprawdę myślał o mnie w TEN SPOSÓB?!" Zielonooka poczuła skurcz w podbrzuszu.
Andre... bez koszuli... jego twarz przy jej twarzy... a jego ręce na jej...
Lillian obudziła się z  fantazji, zawstydzona tym, co wyobrażała sobie o chłopaku, który siedział tuż obok niej. Ten jednak już odwrócił wzrok i znów wpatrywał się za okno.
   -A... Andre... - zaczęła wtedy dziewczyna, nerwowo mnąc brzeg sukienki.
   -Hmmm...? - odparł leniwie chłopak, spoglądając na nią.
   -Czy my będziemy spać w osobnych, czy... to znaczy czy dostanę swoje własne...
Chłopak patrzył z  rozbawieniem na rumieniącą się dziewczynę. Po chwili zaśmiał się i uklęknął przed Lillian. Zrobił to tak niespodziewanie, że ta aż drgnęła. Chwycił jej gorącą twarz w obie dłonie, tak delikatnie, że Lillian ledwo to poczuła. Wtedy chłopak zbliżył twarz do jej twarzy i oparł swoje chłodne czoło o jej, a  dziewczyna otwarła szeroko oczy.
   -Uwielbiam, jak tak się czerwienisz... - szepnął, po czym pocałował lekko jej nos i czoło. Jego usta były miękkie i przyjemnie chłodne, kontrastujące z  jej rozpaloną rumieńcem skórą. Gdy spojrzał dziewczynie w oczy, jej twarz wciąż trzymając w  dłoniach, ta miała w głowie tysiące myśli. Jedna z  nich była jednak nadrzędna, przeciskająca się raz za razem na wierzch innych, kotłujących się myśli. "BOŻE, CAŁUJ TAK MOJĄ SKÓRĘ, CAŁUJ KAŻDY KAWAŁEK MOJEGO CIAŁA.." po chwili jednak inna myśl zaczęła wydrażać się na wierzch. "To jest złe. Tego nie powinno być. Nie jest nawet moim narzeczonym." Andre wreszcie puścił jej twarz i znów usiadł jakby nigdy nic na swoje miejsce i zagłębił w  krajobrazach za oknem. Po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech. Spojrzał na Lillian, chwycił jej trochę trzęsącą się z nadmiaru wrażeń dłoń i powiedział:
   -Witaj w Leuenskey!
Dziewczyna spojrzała z  zaciekawieniem za okno i w tej chwili uszły z niej wszystkie negatywne emocje.
   -Tu jest... pięknie! - powiedziała z  zachwytem, widząc po swojej lewej niczym nie zmącony widok oceanu połyskującego w pełnym słońcu. Po prawej były piękne brukowane uliczki, przy których stały małe, białe domki. Każdy w oknach miał jakieś donice z  kwiatami, a  często parapety były tak długie, że stały tam na przykład dzbany ze szklankami, misy owoców czy wisiały na zewnątrz firanki! Andre, widząc zdziwione spojrzenie Lillian, wytłumaczył:
   -Rzadko pada tu deszcz, bo chmury znad oceanu porywane są przez prąd w kierunku zachodu. Mieszkańcom to nie przeszkadza, bo każdy ma swój własny ogródek, który nawadnia wodą z morza. Natomiast prawdziwe uprawy są przy zamku, tam, gdzie niestety dosyć często pada.. Dlatego głównym miejscem spotkań, wymian i sprzedaży są tu parapety. Jest to wręcz najważniejsza część domu. Nawet w moim zamku służba  ma takie parapety.
   -A gdzie jest ten zamek? - zapytała ze zdziwieniem Lillian, studiując obszar za domkami.
   -Tam - odparł Andre, wskazując na ocean. Dziewczyna spojrzała ze zdumieniem w  tamtą stronę i zauważyła wyspę a na niej zamek - trochę mniejszy od tego w  Trillingerze. Do wyspy prowadził długi most.
   -Wooow... - zachwycała się dziewczyna.
   -I to wszystko będzie wkrótce twoje - powiedział szatyn. Lillian spojrzała na niego ze zdziwieniem i lekkim niepokojem.
   -Co to znaczy? A Angela? Mnie jeszcze nawet nie poznałeś...
   -Lillian, ja wybrałem już dawno.
     Od początku chcę, żebyś to ty była moją żoną.

9 komentarzy:

  1. Cudne! Super! Czekam na XI rozdział! Oby był szybciej niż ten xD ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkie!! Niesamowite opowiadanie czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Romantyczny! Czekamy na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. niestety nie czytałam od początku i nie wiem o co chodzi ;>
    jak będę miała czas to postaram się poczytać ;>

    pozdrawiam i powodzenia życzę ♥

    http://always-innocent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka to ja masz linka do bloga z strasznymi historiami http://krwawysen.pinger.pl/ codziennie nowe opowiadanie pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam kilka fragmentów.... Opowiadanie wydaje się być ciekawe :D Jeżeli mnie zaobserwujesz zrobię to samo :D http://books-are-happiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do siebie, chyba jest trochę podobnie. :D http://kolejnynudnybloog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego już nie piszesz? Kocham tego bloga ;( ♥️

    OdpowiedzUsuń

Co sądzicie? Dzielcie się wrażeniami w komentarzach ;)